Golony, strzyżony, czyli kilka słów o szczepieniach

Polska to taki dziwny kraj, w którym najwyższym szacunkiem społeczeństwo obdarza profesorów, a za nic ma naukę. Wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi zadziwiająco wielu naszych rodaków wierzy, że ziemia jest płaska, samolot do Smoleńska rozpadł się w powietrzu, a pandemia COVID-19 jest wymysłem chciwych korporacji farmaceutycznych wspieranych przez nieuczciwych lekarzy.

1150x180

Wyznawcy tych herezji są zazwyczaj tak zapiekli, że nie przyjmują żadnych argumentów i wszędzie wietrzą spisek. Pal sześć, jeśli te poglądy pozostają w fazie mentalnej, gorzej, kiedy ich wynikiem jest szkodliwe działanie lub jego zaniechanie. Wielekontrowersji budzi fakt, że kilka milionów naszych obywateli odmawia przyjęcia szczepionki, tłumacząc to źle pojętą wolnością czy względami religijnymi. Są głusi na argumenty naukowe. 

Prawo nie nakazuje szczepienia i bałbym się przyznać władzy taką prerogatywę. Byłby to niebezpieczny precedens, który pociągnąłby za sobą dalsze próby przymuszenia obywateli do określonego zachowania. Władza niechętnie rezygnuje z raz nabytych uprawnień. Co nie zmienia faktu, że „antyszczepionkowcy” postępują niesolidarnie i wbrew interesowi społeczeństwa. Teoria głosząca, że wirus i pandemia są wymysłem sił nieczystych, jest absurdalna i nie warta komentarza. Skuteczna walka z epidemią polega na zaszczepieniu co najmniej osiemdziesięciu procent społeczności, aby uzyskać tak zwaną odporność społeczną i doprowadzić do zniknięcia wirusa. 

Dynamika szczepień w Polsce ostro wyhamowała i rozpoczął się sezon urlopów, ludzie ruszyli w podróż i choć stosuje się wszystkie środki pozwalające na zmniejszenie liczy zarażeń, nie jesteśmy do końca bezpieczni. Ci spośród nas, którzy zadali sobie trud i są zaszczepieni, spoglądają z irytacją na niezaszczepionych, uważając, że stanowią oni zagrożenie, są niesolidarni i powinni ponieść konsekwencje. Im więcej osób niezaszczepionych, tym większe niebezpieczeństwo, że wirus przetrwa i uderzy znowu ze zdwojoną siłą. 

Państwa w Europie w obawie przed niekontrolowanym rozprzestrzenianiem się wirusa wprowadziły paszporty dla obywateli zaszczepionych, ułatwiające przemieszczanie się zwłaszcza poza granice. Dla posiadaczy paszportów covidowych nie ma praktycznie żadnych ograniczeń. Restauratorzy w obawie przed kolejnym lockdownem, którego raczej nie przeżyją (finansowo), postulują, żeby zaszczepieni mogli być obsłużeni wewnątrz lokalu, a niezaszczepieni tylko w ogródkach. Podobne przywileje proponują kolejne instytucje czy wręcz państwa, tworząc wydzielone, szybkie ścieżki odprawy bez kolejki. 

Oczywiście pojawiły się głosy o segregacji ludzi na tych lepszych, zaszczepionych, i tych gorszych. Argumenty są takie: nie można zmusić obywateli do szczepienia, a skoro tak, to nie wolno go karać za korzystanie ze swojego prawa. Karać nie, ale „nagradzać” za solidarne zachowania w interesie społecznym, czemu nie? 

Na początku lipca przynajmniej jedną dawką zaszczepiono niewiele ponad połowę dorosłych obywateli. Taka jest średnia w dużych miastach. Poza nimi sytuacja jest dużo gorsza. Dylemat stary jak ludzkość: czy społeczeństwo może zmusić obywatela do zrobienia czegoś, co nie jest nakazane prawem? Obecnie, jak się nas zapewnia, w żadnym kraju nie ma planów wprowadzenia obowiązku szczepienia.

W zbiorze refleksji siedemnastowiecznych filozofów nad powstaniem i funkcjonowaniem narodu oraz społeczeństwa, znanym jako Umowa społeczna, czytamy, że wolność poruszania się jest fundamentalnym lub naturalnym prawem, dlatego społeczeństwo nie może wymagać od jednostki zamiany go na suwerenną wolę. I dalej, obywatele, tworząc państwo, oddają większość władzy i jednocześnie zrzekają się prawa do używania przemocy na rzecz suwerena, w ramach powszechnej umowy społecznej. Czynią tak w zamian za identyczną obietnicę ze strony innych ludzi tworzących społeczeństwo i celem uzyskania przez wszystkich bezpieczeństwa.

Puenta powyższych refleksji nasuwa się sama: disce puer/puella, żeby twoje poglądy były zbieżne z aktualnym stanem nauki. Tylko dobra edukacja zniweluje różnice w wykształceniu i da narzędzia do lepszego rozumienia świata. 


Wojciech Sokolnicki

Absolwent Uniwersytetu w Lozannie oraz UWr wydział Filologiczny.

Od blisko dwudziestu lat związany z promocją Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.

Nasz felieton został zauważony przez blogosferę Forum Akademickiego. Zapraszamy do lektury komentarza.

Polecamy

76% polskich firm deklaruje, że w jakimś stopniu wykorzystuje onboarding. Jak wygląda sytuacja w instytucjach państwowych? Od pewnego czasu onboarding stał się częścią kultury pracy na Uniwersytecie Ekonomicznym we…

1150x180